Świeradów-Zdrój

Narzeczeński kamień

  • Świeradów-Zdrój

  • 2016-05-24 14:54:01

A+ A-

Narzeczeński Kamień

W roku 1709 cesarz Austrii w trakcie zawierania pokoju z królem Szewdzkim Karolem XII, w akcie łaski wobec protestantów wyraził zgodę na wybudowanie sześciu Kościołów łaski. Jeden z nich powstał w latach 1709-1718 w Jeleniej Górze. Nim to się stało, protestanci modlili się w domach, a do ślubu czy chrztu przemierzali długie kilometry do tzw. kościołów granicznych. Taki właśnie kościół funkcjonował w Pobiedna (Meffersdorf). Około 1720 r. cesarz wyraził zgodę, aby protestanci reaktywowali szkoły ewangelickie. Wtedy też w Szklarskiej Porębie, przyjmując bardzo korzystną ofertę pracy, osiedlił się nauczyciel z rodziną – dorosłą córką i dwójką małych synów. Opuścili mała miejscowość niedaleko Brandenburgii i zamieszkali w starym budynku szkoły. Jednakże wynagrodzenie nauczyciela było bardzo wysokie, i w niedługim czasie mogli pozwolić sobie na remont domu. Wraz z nimi przybył również młody mężczyzna. Pomagał nauczycielowi w pracach związanych z wytwarzaniem instrumentów, które sprzedawali, otrzymując za to dodatkowe wynagrodzenie. Chcąc jak najszybciej wyremontować budynek, wydali wszystkie oszczędności, zapominając o przygotowaniu zapasów na zimę. Nauczyciel nie przejmował się przestrogami mieszkańców, że zimy są tu srogi i długie. Myślał że zimą, kiedy dzieci nie pracują w polu, będą chodziły na zajęcia i w ten sposób, odrobi zainwestowane środki. Zima przyszła wcześnie, temperatura spadła tak nisko, że nikt, kto nie musiał, nie opuszczał ciepłego domu. Dzieci nie pojawiły się w szkole. Rodzinie nauczyciela zaczynało brakować jedzenia, a najmłodsze z dzieci zaczęło chorować. Umarliby pewnie z głodu, gdyby zima nie ustąpiła z początkiem lutego. Wtedy też w szkole pojawiły się dzieci. Trudna to była lekcja pokory, ale ważna - w trudnych chwilach każdy musiał liczyć na siebie. O ile wiosną i jesienią dukaty sypały się do szkolnej szkatuły, o tyle zimą nie było to tak oczywiste. Ciężkie warunki, wspólne troski i mieszkanie w jednym domu sprawiły, że między córką nauczyciela i młodym chłopakiem zrodziło się uczucie. Nie spodobało się to ojcu, który gdy tylko dowiedział się o uczuciach, jakim młodzi się obdarzyli, wypędził młodzieńca z domu. Szczęśliwie dla młodych ojciec zrozumiał swój błąd i pozwolił młodym wziąć ślub. Rozpoczęły się przygotowania do trudnej zimowej wędrówki przez góry do kościoła w Pobiednej, w którym mieli złożyć przysięgę małżeńską. Narzeczeni wyruszyli nad ranem 21 grudnia 1720 r., aby w godzinach popołudniowych dotrzeć do miasteczka. Po ślubowaniu, noc mieli spędzić u pastora, aby o świcie wyruszyć w drogę powrotną. Następnego dnia wszyscy czekali na nowożeńców z przyjęciem weselnym, jednakże kiedy minęła godzina trzynasta, a nowożeńców jeszcze nie było, ojciec panny młodej zaczął się martwić. Kiedy minęły następne dwie godziny i zaczynało zmierzchać, ojciec poprosił mężczyzn, aby z pochodniami wyszli młodym naprzeciw. Kiedy dotarli do miejsca dzisiejszego Rozdroża pod Zwaliskiem, wiedzieli już, że musiało stać się coś złego i rozpoczęli poszukiwania. Ktoś dotarł do skałek poniżej rozdroża, gdzie układ jednej z formacji skalnych przypominał zadaszony ganek, i odnalazł młodych - uśmiechniętych, przytulonych do siebie i... zamarzniętych. Nigdy nie dotarli do kościoła, bo gdy ruszyli w drogę, nastąpiła nagła zmiana pogody, zaczął padać deszcz ze śniegiem, a potem śnieg, a oni zdezorientowani zeszli ze szlaku, wreszcie zmęczeni i przemoczeni schronili się pod kamieniem i usnęli tam na wieki. Skałę, która dała im schronienie, nazwano Narzeczeńskim Kamieniem, a szlak w pobliżu nazywa się Ślubną Drogą.

Mapa